6 najbardziej frustrujących objawów Hashimoto

To jest moja własna lista, wkurzających rzeczy w tej chorobie, a przy tym objawów, które spędzają sen z powiek pewnie niejednej osobie, chorującej na Hashimoto.

1.Włosy, wszędzie włosy!
Tak, wypadające i sypiące się z głowy włosy, to jeden z początkowych objawów tej choroby. Włosy lecą też podczas już podjęcia leczenia, czy też kiedy TSH ponownie rośnie. Słaba kondyncja włosów dotyczy również ich wyglądu. U mnie oprócz tego, że leciały (najwięcej podczas mycia głowy), to z prawej strony robiło mnóstwo kołtunów i pod wieczór, miałam ogromny problem, żeby je rozczesać. Minimalnie pomogły wcierki do włosów oraz kosmetyki, które są oparte tylko na naturalnych składnikach. Dopiero odpowiednia suplementacja i nowa dawka leków, a także zmiana nawyków żywieniowych, pomogły ten problem rozwiązać. No i teraz włosy mam totalnie krótkie, więc jest szansa, że już nie będę zostawiać po sobie zostawiać włosów.

2.Tycie z powietrza

Z tym zawsze kojarzy mi się mem, „spojrzałam na czekoladę i przytyłam dwa kilo”. I tak tycie w tej chorobie, a potem problem z utratą kilogramów to ogromne wyzwanie. Chora tarczyca bardzo spowolniania metabolizm, a także bardzo często dochodzi do zatrzymywania się wody w organizmie. Co bardzo mocno widać zwłaszcza kiedy mięsiączkujemy. Wtedy każda z nas pewnie odczuwa jeszcze gorsze samopoczucie, a przy Hashimoto ten stan się pogłębia. Diety, ćwiczenia to tylko początek góry lodowej, bo czasami Hashimoto to nie kwestia tylko chorej tarczycy, ale całego organizmu.


3.

Czasem słońce, czasem deszcz, czasem Hashimoto

Huśtawki nastrojów. O jak to potrafi zmylić i zaniepokoić. Któregoś dnia pomyślałam, że w sumie nie mam na co narzekać, a i tak piekelnie mi smutno. Po chwili znowu już było normalnie. Złościłam się i przejmowałam ogromnymi bzdurami, które po latach wydają się być takie malutkie. Co mi pomogło by ten stan przetrwać? Rozmowa z bliską osobą, tutaj ogromne podziękowania dla mojego Starego, który wytrzymał te moje emocjonalne hulanki. Pomocne były także suplementy i przede wszystkim ogarnięty lekarz, który spojrzał na moje wyniki i dopasował potrzebną dawkę.

Suplementy, które biorę:

Cynk, Selen, WitaminęB12, Ashwagandę na zmianę z Dzięglem Chińskim, Witaminę D3, Magnez.


4.

Drętwienia rąk i nóg


W 2013, czyli kupę czasu przed postawienie diagnozy Hashimoto, wykryto u mnie zespół cieśni nadgarstka. Miałam 27 lat i ewidentnie zaburzałam statystki na stole operacyjnym. Po operacji w 2017 ręka drętwiała mi dalej i nastąpiło odnowienie zespołu. Jakie było moje zdziwienie, że zespół cieśni to jeden z objawów Hashimoto. Operacja była niepotrzebna. Ale kto to wtedy sprawdził? Dzisiaj jest trochę lepiej, chociaż stan ręki nie jest idealny to drętwienia się zmniejszyły.


5.

Zmiany skórne, dziwne alergie, swędzenie, rogowacenie naskórka

Najpierw pociemniało mi zgięcie w łokciu. Wyglądało, jakbym się nie myła. I podczas np. sezonu letniego, nie raz musiałam tłumaczyć, że to nie bród, a objaw choroby. Bardzo często tu z kolei zimą, wyskakiwało mi uczulenie, też w zgięciu łokcia, ale od strony wewnętrznej. Swędziało to niemiłosiernie. Do tej pory nie znalazłam przyczyny tego zjawiska i po cichu liczę, że zmiana nawyków żywieniowych, którą ostatnio wprowadziłam wyciszyła ten stan.


6.

Hashimoto nie lubi być samotne

Bo przygruchać lubi sobie insulinooporność. Standardowy zestawik, a jak jest zaniedbane to i drugą kochankę sobie przytuli. Tutaj ma do wyboru: zespół metaboliczny, twardzinę układową lub ograniczoną, alergie pokarmowe, anemie, cukrzycę typu 1. No pełna lista niechcianych gości. A dojście do diagnozy związane jest często dużym kosztem nie tylko finansowym, ale również psychicznym. Bo pojawia się szereg dziwnych objawów, które po wrzuceniu ich w Google dają do zrozumienia, że pora umierać. Stanu rzeczy nie ułatwia też to przy Hashimoto stajesz się hipochondrykiem i sama się przez te objawy nakręcasz. W 2019 roku w przeciągu pół roku byłam u sześciu różnych lekarzy, nic mi nie było. Tzn. było pogorszenie się konwersji. Dlatego warto raz na pół roku zamiast poziomu TSH robić pełen pakiet tarczycowy. Tylko to daje nam pełny wgląd na jakim etapie jest choroba.

A Was co denerwuje u naszego Japończyka? Piszcie w komentarzach 🙂