Czy istnieje dieta cud?

czy istnieje dieta idealna

Czy istnieje dieta, która pozwoli szybko schudnąć? Otóż nie, ale w tym wpisie opowiem Wam, jak się na taką nie nabrać 

Wpis miał być o glutenie, ale że wpisy piszą życie, to ten post dedykuje pani z Urzędu Miasta, która opowiadała swojej koleżance z pracy o tabletkach odchudzających do „ciumkania” i super koktaljach, dwóch posiłkach dziennie i o tym, że jest głodna, ale wytrzyma. Ja też musiałam wytrzymać, żeby nie skomentować:- „Pani kto Pani takich głupot nagadał?” Ale ostatnio uczę się nie mądrować, jak nikt mnie nie pyta 😀

Nie ma takiej diety, która w tydzień zrobi z nam talie osy, wyrzeźbi sylwetkę i uczyni nasze ciało smukłym i zdrowym. Zrzucanie kilogramów to proces, który musi trwać. Sama jestem tego przykładem. Moje pierwsze -5kg od stycznia to była praca i jest, a jeszcze -18 przede mną. I nie nie wybrałam żadnej diety cud. Postawiłam po prostu na zmianę nawyków żywieniowych, do których musiałam chyba sama dojrzeć.

W jaki sposób dobrać odpowiednią dietę, która po pierwsze odżywi nasz organizm, będzie smaczna, pozwoli zrzucić balast i nie będzie obciążeniem dla naszych finansów?
Zacznijmy od wyboru właściwego dietetyka…..
Przy chorobach autoimmunlogicznych większość osób decyduję się na współpracę ze specjalistą, który przede wszystkim ma doświadczenie w odżywianiu przy konkretnej dolegiliwości. No i nauczy nas pracy z jedzeniem. W teorii. A w praktyce? Przed każdą wizytą warto sprawdzić nie tylko opinie o danym specjaliście, ale poszperać czy posiada stronę internetową, jak pracuje. Niektórzy specjaliści prowadzą swoje konta w social mediach, gdzie można śmiało podejrzeć ich wpisy, w których często pojawią się przepisy na zdrowe i smaczne alternatywy.

W gabinecie dietetycznym nie warto ściemniać. Przed każdą pierwszą wizytą, dietetyk wyśle nam ankietę, którą warto należycie wypełnić. Wskazać to co lubimy, a czego nie, czy występują jakieś nietolerancje lub grupa produktów, po których czujemy się źle. Czy lubimy gotować, czy może uznajemy to za zmorę i wolimy jadłospisy, gdzie potrawy będą do przygotowania na dwa/trzy dni, a śniadania łatwe do zabrania do pracy czy do szkoły. Są też i tacy specjaliści, którzy nie przygotują nam jadłospisu, a na podstawie wyliczonego zapotrzebowania, wskażą na co w żywieniu warto zwrócić uwagę, jakie produkty np. włączyć do diety, a które np. na jakiś czas odstawić. Ponad to każdy dietetyk kliniczny zleci komplet badań przed przygotowaniem danego jadłospisu. Najczęściej jest to morfologia, insulina i glukoza na czczo, próby wątrobowe, lipidogram, i trójka tarczycowa. Inne badania, dietetycy zlecają jeśli wymaga tego dana choroba lub dolegliwość, a często też wskażą do jakiego lekarza się udać, kiedy ich możliwości się kończą. Kiedyś podczas współpracy z dietetykiem przekonałam się, że chleb żytni na zakwasie wywołuje u mnie refluks. I również takie rzeczy należy dietetykom zgłaszać, by mogli np. zmodyfikować nasz jadłospis.

Przy decyzji o współpracy warto uwzględnić również koszty. Współpraca z dietetykiem to dosyć duży wydatek. Pierwsza konsultacja to często koszt rzędu w okolicach 300- 400 zł (pierwsza konsultacja+ jadłospis). Natomiast kolejne wizyty, najczęściej co cztery tygodnie w zależności od specjalisty plasują się od 70 do 100 zł.

Do takiej konsultacji warto wliczyć również koszt badań i choć morfologia krwi będzie kosztować ok. 30 zł to np. za trójkę tarczycową możemy zapłacić nawet i 140 zł.

No i na koniec zakupy do opracowanego jadłospisu. Jeśli jadłospis w dużej części składa się z produktów sezonowych to znaczy, że dobrze trafiliśmy. Z takimi produktami można nie tylko przygotować ciekawe dania, w których nasz jadłospis będzie drogowskazem, ale także pozwoli sporo zaoszczędzić. Przykładowo z jednego batata można zrobić frytki, kanapki czy pastę do chleba, a także zupę krem z dyni i batatów.

Jakich specjalistów unikać?

Przede wszystkim takich, którzy nie pozwalają na ustępstwa i nie zgadzają się z zasadą 80/20.
Którzy po przyznaniu się grzeszków, wywołują poczucie winy.
Którzy nas nie słuchają, a w jadłospisach dodają produkty, które wskazaliśmy jako te, które nam nieodpowiadają lub o których wiemy już, że nam nie służą.
Uciekać warto również wtedy, kiedy jakiś specjalista, oferuje nam koktajle, zastępujące dany posiłek lub tabletki na odchudzanie do „ciumkania” 🙂 Koktajl jest super sprawą, ale jako dodatek do posiłku i tylko zrobiony z np. sezonowych produktów, a nie z proszku o często wątpliwym składzie.

„Diety cud”:

Dieta na własną rękę? Czemu nie, ale pod warunkiem, że nie jest tą z kręgu cud.
Na kursie mieliśmy zajęcia o dietach. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przeczytałam o tych wszystkich cudach, które pozwolą na utratę 10 kg w tydzień. Część znałam, natomiast o wielu dopiero się dowiedziałam. Dieta Kopenhaska, Dukana, Kwaśniewskiego, Monodieta, Atkinsa, Bananowa, Ananasowa, Jajeczna, Ryżowa, Sirt, Oxy, Zgodna z grupą krwi i wiele wiele innych. No i na większości z nich, żeby schudnąć trzeba głodować. Chociaż ta głodówka to i tak pikuś przy tym do jakiego stanu degeradacji te diety doprowadzają nasz organizm. Chociażby słynna dieta Dukana, która polega na dużej podaży białka, a poważny nadmiar białka w diecie może uszkodzić nerki. O tych dietach warto przeczytać, by wiedzieć, dlaczego nie należy ich stosować.

Diety eliminacyjne

To dość kontrowersyjny temat, ale być może nie wywołam tym komentarzem fali krytki. Diety eliminacyjne są potrzebne osobom, które po pierwsze mają stwierdzoną na podstawie badań nietolerancje i takie diety powinny być skonsultowanie nie tylko z dietetykiem, ale również lekarzem. Natomiast jeśli z diety wykluczamy jakiś produkt bo np. ktoś nam zasugerował problemy z jelitami lub Hashimotu to tutaj warto zrobić szerszą diagonstykę i zastosować dietę, która wesprze nasze jelita oraz wątrobę, a dopiero potem wprowadzić w życie np. dietę redukcyjną. Najczęściej taki model żywienia stosuje się do osiągnięcia poprawy. Wykluczenie danej grupy produktów na bardzo długi czas może prowadzić do poważnych niedoborów. Jeśli z diety wykluczamy nabiał, to wprowadźmy do swojego jadłospiu produkty bogate w wapń oraz białko, np. strączki, białe mięso. W każdym razie każda dieta eliminacyjna powinna być prowadzona do momemtu poprawy, jeśli jej nie ma np. po pół roku, warto się zastanowić dlaczego i wykonać kolejne badania, by znaleźć przyczynę tego problemu.

Zmiana nawyków żywieniowych to proces, a sama dieta nie zawsze jest w stanie pomóc. Warto również postawić na aktywność fizyczną i również tą omówić z dietetykiem, który powinien pomóc ją dopasować pod dane schorzenie czy wagę startową. Osoby z otyłością kliniczną nie powinny biegać, by nie uszkodzić stawów, ale np. spacer czy aqua aerobik, bedzie warty uwagi. Bardzo ciekawą opcją jest również Zumba, która łączy sport i dobrą zabawę. Nie warto inwestować również w sprzęty, które mogą nam zrobić krzywdę, np ciężkie hantle, czy kettle, które bez nadzoru uszkodzą nam kręgosłup.
A wybierając się na siłownie lepiej skorzystać z rad instruktora, który podpowie od czego zacząć na samym początku.

U mnie ogromną frajdą jest step, na którym do tej pory gubię kroki, a w środy i czwartki odkrywam mięśnie, o których isteniu nie wiedziałam. Aktywność fizyczna powinna być po pierwsze dopasowana do naszej wagi i musimy ją po prostu polubić.

Jednak największą zmianą jaką należy wypracować przy decyzji o redukcji kilogramów to nie fiksować się na punkcie ich utraty. Z przerażeniem odkryłam, że od stycznia wchodziłam na wagę trzy razy dziennie. To było i jest jak nałóg. Jak z tym skończyć? Nie wiem. Ale zamierzam schować wagę, tak by nie chciało mi się po nią sięgnąć. Tutaj pomocny dla mnie jest centrymetr krawiecki. Dopiero niedawno zmierzyłam swoje obwody i zamierzam je ponownie sprawdzić za miesiąc. Dojrzewam do myśli, że fiksowanie się na wadze nic nie da, a może poważnie zaszkodzić i prowadzić do frustracji. Ile ja ostatnio marudziłam, ta głupia waga jest zepsuta, nic nie spada…. Jeśli już wiemy, że chcemy schudnąć, znaleźliśmy specjalistę, zbadaliśmy się wzdłuż i wszerz to dajmy sobie czas. Nic nas nie goni, przecież robimy to tylko i wyłącznie dla siebie- jutro sobie to zapisze na mej super żółtej karteczce. 🙂
I nie dajmy się zwariować stosując diety, które mogą nam zaszkodzić.