Nieparzysty taki zbilansowany

Szczerze, to nie pałam wielkim uczuciem do 31.12. Nie kumam tych wszystkich planów na imprezy do białego rana, huku petard i całej tej noworocznej otoczki. Ten dzień zawsze był dla mnie powodem do refleksji. Od kilku lat spędzam Sylwestra w domu, bo tak mi najfajniej, a nie że jestem introwertykiem. Ale nie byłabym sobą gybym nie walnęła tutaj jakiego podsumowanka. No bo jak to tak nie podsumować tych 12 miesięcy, z których wyciągnęłam mnóstwo życiowej nauki o sobie i ludziach?

Jak tak sobie pomyślę, to ten rok był taki 50:50. Dużo dobrego z dużą ilością pytań dlaczego ja 😛


—> Przeżliśmy zakażenie covidem oraz dwie dawki szczepień, które miotały nami, jak osiką na wietrze. Ale listopodowo- grudniowe batalie w 2020, sprawiły, że wyszliśmy z tego jeszcze silniejsi jako para. Zmniejszyliśmy też spożycie czerwonego mięsa i tłustych potraw. Dzisiaj nie mogę już też patrzeć na kurczaka. Za to pokochałam zupy, babcia Hela, pewnie jest teraz ze mnie dumna.

—-> Chciałam iść na ziołolecznictwo, jednak grupa się nie utworzyła i wylądowałam na Dietetyce i Zaburzeniach Odżywiania. Czy żałuje? NIE! Poznałam niesamowitych ludzi i zyskałam ogromną wiedzę na temat żywienia, podejścia do produktów spożywczych. Kilka razy podczas zajęć zbierałam szczęke z podłogi. Brałam udział w wielu dyskusjach na temat glutenu, nabiału, śluzu który zalewa nasze ciało, pomimo tego, że przecież zdrowo jemy. Rozpoznawałam zapachy i określałam jakość czekolady. Płakałam kilka razy ze śmiechu, dzięki ludziom, z którymi chodziłam na zajęcia. Dzisiaj o jedzeniu wiem o wiele więcej niż mi się wydawało, że wiem. Dzięki tej wiedzy będę mogła tworzyć o wiele lepsze wpisy, powstało też kilka nowych pomysłów na przyszłość, bo wiem, że na dietetyce nie poprzestanę. Jedzenie zaczyna być dla mnie bardziej świadomą pasją. I choć pogodzenie pracy z kursem i życiem prywatnym było prawdziwym wyzwaniem to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Uczyłam się, pisałam pracę na zaliczenie, często w weekend wstając przed 5 rano by jeszcze poczytać notatki. Za tydzień mam ostatni zjazd i choć zalewa mnie smuteczek to wiem, że to dopiero początek tej żywieniowej przygody. Dziękuję TEB Edukacja za możliwość udziału w tej przygodzie, wykładowcom, z którymi zbudowaliśmy super relacje i którzy nauczyli mnie patrzenia szerzej, Sylwii i Łucji za ratowanie mnie przed moim nieogarswtem. Całej grupie, z którą można było się pośmiać i podyskutować.

No i nie mogłabym się pewnie realizować, gdyby nie mój Stary, który donosił piciu, podczas ślęczenia nad notatkami, wstawał, żeby zrobić mi kanapki i spakować przekąski. A podczas moich zjazdów był perfekcyjnym Panem domu, zdając mi szczegółowe raporty ze spacerów z psem. Wspierał, interesował się i dopingował za każdym razem, kiedy wątpiłam. Trzymał kciuki i cieszył się jak rodzic z każdej piąteczki, za jedną pałę też mnie zganił. Dziękuję <3

—–> Ruszyłam szanowną i poszłam na fitness, dostając dwa razy w tygodniu porządny w#@$%@ol. Dzięki Aleksandra Dudek, za Twe słowa, handluj tym co masz i za serduszkowanie po każdym dacie radę. Sport, może komiczny w moim wydaniu, wyciszył objawy nerwicy, pozwolił zapanować nad stresem, zorganizował mi kalendarz i wywala prokrastynacje z mojego życia. Ten rok co prawda kończę z porządną kontuzją stawu skokowego, to jednak pokonałam moje lenistwo i dwa dni w tygodniu śmigam na drugi koniec miasta by bez kija w dupie i tylko dla siebie poruszać swe zwoje.

—-> Przestałam tracić czas na super ambitne seriale, za to na stałe zostałam fanką 19+ oraz Labu, które leciały w tle kiedy brakowało siły na ambitne wyzwania. I przestałam się z tym czaić. No bo nie ma nic lepszego niż glut wieczór w kuchni z Melanią Trzeciak i Iwoną Małkowską, razem z nimi gotowałam obiad lub robiłam śniadanie. I tak płakałam kiedy Irek Sobczak utopił się w Wiśle. W święta zaczęłam oglądać znane hitowe seriale z TVN. Kolejne guilty plesure. Ale obiecałam sobie, że zacznę więcej czytać, bo jak dzisiaj napisałam wąchać przez samo h to, żem się śmiała z moich językowych umiejętności.

—–> Zaczęłam stawiać granicę otoczeniu, zwłaszcza temu, które cały czas widzi we mnie tą małą, nieporadną Agatkę. Tylko ta Agatka wie ile razy pękała w środku, słysząc, że nie spełniam oczekiwań, że robię po swojemu i tak nie powinam, bo powinnam to i to, bo za dużo emocji, bo za dużo wszystkiego. Często nie mówiłam nic, tuląc uszy po sobie. A przecież mam prawo sobie rzucić zeszytem czy sobie poprzeklinać na głupotę tego świata, powiedzieć co myślę, a nie to co powinni usłyszeć. A to robienie po swojemu jest moje, potknę się wstanę, otrzepię tyłek i pójdę dalej. Jak to mawia Radomska, jutro mogę umrzeć, dlatego teraz zamierzam być szczęśliwa i robić swoje. Jakem Kali!

—-> Umiem w OtoDom, szukając tego jedynego domu, spędzam tam najwięcej czasu. Nie ogarniam Facebooka i tego co się tam dzieje, ale palcem po Google Maps, namierzam posiadłości. Miieliśmy nawet pomysł, żeby zostać w Rynku, ale szybko nam przeszło. Hiszpanie tak bardzo nie umieją w ciszę. Czy rok 2022 pozwoli na wyprowadzkę na swoje współdzielone z bankiem? Trzymajcie kciuki.

—–> Ten rok przyniósł kilka gorzkich niespodzianek, prawie mnie okradziono, przez naiwność. Pierwszy raz w życiu byłam na policji. Wylałam na siebie wrzątek i mam nogach wstydliwe dwa kompleksy. Jednak przyniósł nowe znajomości, nowe okazje, pokazał kruchość relacji, zwrócił uwagę na to, czego do tej pory nie dostrzegałam. Nauczył systematyczności, egoizmu i jeszcze większej pokory. Wyłonił dawno skrywane cechy. Połechtał upartość i spontaniczność. Pozwolił na reazlizację marzeń. Nawet nauczyłam się parkować tyłem. Ha! Mniej gubię się na trasach i w lutym podbijemy polskie morze. Nawet Stary zaczął trochę jeździć, a ja nie krzyczałam hamuj! Czyżbym miała jakieś zadatki na instruktora?

2022 BĄDŹ DOBRY, BĄDŹ SOBĄ, A JA WYCISNĘ ILE SIĘ DA!

WSZYSTKIEGO WSPANIAŁEGO DLA WAS!